"Mam chyba w mózgu larwy, bo ciągle słyszę szepty. Mówią, że ludzie są szpetni, a cały świat to śmietnik..."
A jednak stało się...
Stało się to, czego tak bardzo się bałam.
Zawiodłam...
Nawaliłam na całej linii.
Zdecydowałam się na szczerość i teraz mam konsekwencje.
Kolejny raz w ciągu kilku miesięcy tracę przyjaciela.
Tym razem z własnej głupoty...
Na własne życzenie.
Pomyśleć, że przez to świństwo mogę stracić tak ważną dla mnie osobę.
Z jednej strony czuję ulgę, bo nie muszę niczego ukrywać. Nie okłamuję już prawie nikogo (została jeszcze mamcia...) . Za każdym razem, gdy brałam fajkę do ust myślałam o nim... Miałam wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że muszę mu powiedzieć.
Wczoraj wyznałam mu prawdę.
Lepiej nie mówić jak zareagował.
Zresztą łatwo się domyślić, że zadowolony nie był.
Dziś rano zapaliłam sama i stwierdziłam, że to moja ostatnia fajka. Doszłam do wniosku, że ja nawet nie lubię palenia... Nie wiem dlaczego byłam taka głupia i do tej pory paliłam. Ale na szczęście opamiętałam się.
Kończę z tym póki jeszcze nie jest za późno.
Już nigdy niczego nikomu nie będę obiecywała.
Mam nauczkę.
Jeszcze tylko powiedzieć mamci.
Tego się najbardziej boję.
Ale to wyrozumiała kobieta.
Powiem jej dopiero, gdy będę pewna, że już więcej nie zapale.
Bo teraz to moje postanowienie jest za świeże.
Ale zrobię wszystko, żeby nie zaprzepaścić tej szansy, bo możliwe, że jest już ostatnią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz