"Wiesz, jak trudno przyznać, że się kogoś potrzebuje?"
Hej hej ;)
Przed chwilą znalazłam opisy, które kiedyś drukowałam ;p
Mam kilkadziesiąt stron ;O
Pod koniec zacytuję kilka z nich ;)
A teraz...
No właśnie...
Znowu mam gorszy dzień.
Pokłóciłam się z rodzicami, ale czy to jakaś nowość?
Poszło o pracę i szkołę.
Miałam dzisiaj jechać na targi biżuterii z moją siostrą i szefem.
Ale oczywiście nie poszłabym do szkoły przez to...
I tu się zaczęło.
We wtorek wieczorem (chyba) moja siostra napisała eska, że mam zapytać mamy, czy pozwoli mi pojechać na targi biżuterii z moją siostrą, bo szef prosił.
Od razu poleciałam do mamy i co usłyszałam?
-Nie ma mowy. Ciągle opuszczasz zajęcia. Bez przesady. Masz się uczyć.
No i oczywiście tego się spodziewałam...
Napisałam mojej siostrze, czy mogłaby pogadać z mamą, bo nie mam już siły. Odkąd zaczęłam naukę w technikum mama zmieniła się nie do poznania...
Jest przewrażliwiona na punkcie mojej szkoły.
Na początku cały czas mi powtarzała, że nie zdam...
BARDZO MOTYWUJĄCE!
Jak po raz enty pogadałam z nią i powiedziałam, że jak tak mi będzie powtarzać to serio nie zdam, to przestała.
Teraz zaczęła kwestię moich nieobecności.
Bo od początku roku opuściłam UWAGA : AŻ 5 DNI !!!!
A jeśli pojechałabym na targi, o których była mowa wcześniej to przecież już byłoby 6 dni.
I jeszcze w piątek chciałam mieć wolne, bo dzień wagarowicza i wgl to już byłby TYDZIEŃ.
Aż tydzień od początku roku. Przecież to masakra. Jeszcze jeden dzień i będę nieklasyfikowana normalnie...
No dobra więc wracając do wczorajszej spiny.
Siostra próbowała przekonać mamę, żeby jednak mnie puściła, ale na marne...
No więc ja powiedziałam mamie to, co myślę.
A więc...
Że mama mogłaby się trochę ogarnąć, bo nie chodzę na żaden uniwersytet tylko do normalnej szkoły takiej samej jak każda inna.
No i oczywiście mama powiedziała, że ja za dużo zostaję w domu, że w piątek chciałam mieć wolne i jeszcze dzisiaj te targi to już za wiele...
Rozmowę musiał usłyszeć tata, bo jakże inaczej...
Tata: Przestań już dyskutować. Zawsze masz coś do powiedzenia.
Zagubiona: Ja tylko wyrażam swoje zdanie. To źle?
T: Za dużo masz tego zdania...
(Tata wyszedł do pokoju obok, ale pewnie było słychać to, co powiedziałam mamie po jego wyjściu.)
Z: Tak. Tata ma najwięcej do powiedzenia, a nawet nie wie jakie mam oceny. Wgl się mną nie interesuje. Nawet nie zapyta jak w szkole. Tylko krytykuje. Zresztą mama też.
I oczywiście wyszłam zapłakana. Trzasnęłam drzwiami (bunt gimba musi być ):D
Ale serio byłam wkurzona mega.
Od tej pory ani ja ani oni nie odzywamy się.
Niby nic takiego... ale jednak.
Jakbyście co chwilę musieli słuchać gadania, że za dużo dni mnie nie było w szkole chociaż wiedzielibyście jak to wygląda, to też by was strzelało. I żeby jeszcze się dało normalnie pogadać, ale oni nie dadzą sobie nic powiedzieć...
Dobra koniec tych gorzkich żalów...
Teraz jak napisałam wyżej daję kilka opisów ;)
"Mówimy, że nie potrzebujemy miłości, że nie teraz, że nie jest potrzebna, że nie kochamy, ale tak naprawdę każdemu serce się smuci, gdy widzi zakochaną parę. Każdy z nas potrzebuje choć trochę uczuć..."
"Nigdy nie żałuj tego, co zrobiłaś, bo w pewnym momencie działo się to, czego tak naprawdę chciałaś."
"Żałuję każdej łzy, którą przez Ciebie wylałam..."
"Może nie był idealny, ale był kimś kogo kochałam."
"Gdy idę cały czas potykam się o nasze wspomnienia."
"Moja obojętność? Pracowałam na nią bardzo długo."
"To jest oczywiste. Gdyby mu zależało nie zraniłby mnie... Nie pozwoliłby bym odeszła."
"Odłożyła na bok sentymenty. Przestała płakać po nocach. Zapomniała, kim dotąd była. Odnalazła w sobie wolę, by odkrywać nowy świat. Użalanie się nad sobą i brakiem kogoś bliskiego nie miało sensu..."
"Czy Cię nadal kocham? Nie wiem... Pewnie tak, ale pogodziłam się już z tym, że nie jest pisane nam być razem. Nie jestem najszczęśliwsza na świecie, ale też nie siedzę w kącie i płaczę. Próbuję żyć dalej. Przynajmniej próbuję."
Pozdrawiam ZAGUBIONA <3